Ciaossu, Kochani!
Słowem wstępu, "Piękne Dni" nieubłagalnie zbliżają się ku końcowi. Przed Wami rozdział czwarty. Mam nadzieję, że post nie jest dla Was za krótki, ponieważ cały rozdział ma około tysiąca słów. Jeśli zauważycie jakieś błędy, bardzo proszę o ich wskazanie.
Rozdział niebetowany.
◘ ◘ ◘
2
czerwiec, 2005 roku.
Witaj
pomięliczku Pamiętniczku!
Jestem
Sena i od dzisiaj będę opowiadać Ci o wszystkich, moich
przygodach!
Dostałam
Cię od Cukierkowego Dziadka, jakoś tak miesiąc po wprowadzeniu się
tutaj. Mama twierdzi, że nie zasłurzyłam.
Trudno
się z nią nie zgodzić, w końcu po pierwszej... kompieli w nowej
wannie cała łazienka była zalana. No i mi się dostał ohrzan od
rodziców.
Ale
co miałam zrobić, skoro Markus dopiero co się odnalazł, musiałam
to uczcić!
I
to chyba na tyle.
Niedługo
znowu coś Ci napiszę, ale musisz być cierpliwy, Pomię
Pamiętniczku. Tutaj naprawdę mało się dzieje.
Do
napisania, Sena.
13
czerwiec, 2005 roku.
Cześć,
Pamietniczku!
Naprawdę
się nudze!
Od
czasu do czasu bawie się ze Sfinksem, albo siedzę na chuśtawce w
ogródku, ale to nie to samo co Markus.
Postanowiłam,
że jutro wybiorę się na zwiedzanie terenu wokół ulicy.
Dlaczego
wcześniej na to nie wpadłam? Zresztą nie ważne.
Nie
czekaj na mnie.
Pozdrawiam,
Sena.
30
czerwiec, 2005 roku.
Drogi
Pamiętniczku!
Zmieniam
zdanie – nasz nowy domek jest jednak fajny!
Nie
tylko jest duży, ma też wiele fajnych pokojów. Ale tylko muj pokój
jest taki fajny i stary! Przypomina mi trochę zamki z bajek, które
czyta mi mama.
Znalazłam
też takie fajne miejsce na strychu. Jest tam dużo starych i troche
zniszczonych żeczy, ale to fajne miejsce!
Np.
ostatnio znalazłam tam taką niesamowitą książkę o księciu,
który musiał udawać swoją siostrę bliźniczkę i wyjść za mąż!
Nie
wszystko zrozumiałam, ale to była fajna książka!
Chodziaż
wydawało mi się, że siostra księcia, Sodea, zachowała się
niefajnie.
Tak
bardzo polubiłam tą książkę, że postanowiłam znieść ją do
pokoju i ukryć pod łużkiem. Ale tak, żeby mama nie widziała!
Całuję,
Sena.
5
lipiec, 2005 roku.
Kochany
Pamiętniczku!
Cały
dzisiejszy dzień spędziłam bawiąc się ze Sfinksem na chuśtawce.
A
potem przyszedł dziadziuś i dał mi garść cukierków!
Mmm,
cukiereczki~!
Muwię,
ci Pamiętniczku, nie ma nic lepszego niż cukierki!
No,
chyba że Markus, ale on nie jest cukierkiem :(
Teraz
siedzę na strychu i piszę do Ciebie. Ale nie mogę tu siedzieć za
długo, bo mama znowu się będzie złościła, że znikam na cały
dzień i wracam brudna.
Ech,
chciałam jeszcze poszukać jakiejś nowej ksią... O!
To
mama, woła mnie!
Czasami
bardzo się denerwuję, bo ona ciągle traktuje mnie jak dziecko.
Kończę
już, do napisania~!
Kocham,
Sena*
* * *
Ostrożnie zeszłam
ze schodów i popędziłam w stronę, z której usłyszałam
nawoływania mamy. Ona swoją troską czasami mnie przeraża... No,
ale mniejsza, mamę znalazłam w jednym z pokoi na pierwszym piętrze.
Gdy tylko mama mnie zauważyła, od razu zaczęła marudzić:
— Sena,
gdzieś ty się szwendała?! Miałaś być na dworze, martwiłam
się! — Widząc jej złą i pełną troski twarz, zrobiło mi się
momentalnie głupio. — Następnym razem mów nam, gdzie idziesz...
chwila, dlaczego jesteś taka brudna? Znowu byłaś na strychu,
tak?! Przecież ci mówiłam, żebyś tam nie chodziła!
No
i to by było na tyle, jeśli chodzi o moje poczucie winy. Nie
chciałam przerywać tego potoku słów, a nawet jeśli, to chyba i
tak nie wiedziałabym co odpowiedzieć. No tak, w naszej rodzinie
panowała od zawsze jedna, niepisana zasada – jeśli mama się
wkurzy, nigdy, ale to przenigdy nie należy jej przerywać. Tak więc
w myśl prastarej zasady, zwiesiłam pokornie głowę i
przypatrywałam się nowemu wnętrzu sypialni rodziców.
Nie miałam pojęcia
jak moja mama wpadła na pomysł, że mogłabym się tu schować,
przecież wybrali pokój z najbrzydszymi obrazami! Nie mogłabym
patrzeć na te wszystkie bohomazy na ścianach! Brr, okropność!
Mojego
zdania nie zmieni nawet pomarańczowy kolor ścian i nowe meble –
ten pokój tak czy tak jest brzydaśny!
— Sena,
spójrz na mnie jak do ciebie mówię. Sena! — Wzdrygnęłam się
lekko, gdy mama podniosła głos. Byłam niemal pewna, że gdyby
jeszcze trochę głośniej krzyknęła, szyby z okien leżałyby
właśnie na puchowym dywanie.
— Tak,
mamusiu?
— Znowu mnie nie słuchasz! Ech, poddaję się. — Tak! Okręt SS–Mamuśka zatonął w basenie Morza Śródziemnego. Zwycięstwo! Czyli jednak mam spokój z tym jej nadopiekuńczym instynktem.
Wyszłam z pokoju
rodziców, dumna z siebie. Tak, zdecydowanie mi się upiekło! Już
miałam wracać do siebie, kiedy nagle zza schodów wychyliła się
moja mama z uroczym uśmiechem.
— Ale
i tak musisz się umyć.
O
mało co się nie przewróciłam, gdy to usłyszałam. Ta kobieta...
ech, Zrezygnowała tylko pokiwałam głową na zgodę. W tym samym
momencie uśmiech mamy, o ile to w ogóle możliwe, poszerzył się
jeszcze bardziej.
Po
dokładnym umyciu się i przebraniu w piżamę, byłam gotowa do
spania. W duchu podziękowałam mamie – woda w wannie była
brązowa. Swoją drogą nie miałam pojęcia, że na tym strychu jest
aż tak brudno. Zdecydowałam, że topienie łazienek i pozostanie
niezauważonym kiepsko mi wychodzą, więc tylko opłukałam wannę,
po czym wróciłam do swojego pokoju.
Powoli uchyliłam
drzwi, zastanawiając się w międzyczasie co mogłabym zrobić
jutro. Może nauczę Sfinksa latać? Tak, to brzmi dosyć dobrze.
Zamknęłam za sobą dębowe drzwi, następnie z roztargnieniem
rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zdecydowanie coś tu nie grało.
Zamrugałam parę
razy, nie wierząc w to, co widzę. Z wrażenia aż otworzyłam usta.
Potarłam jeszcze piąstkami oczy, w nadziei, że to co widzę to
tylko szalony wytwór mojej wyobraźni. Ale obraz uparcie nie chciał
zniknąć mi sprzed oczu.
Przy ramie łóżka
siedział sobie jak gdyby nigdy nic Bonnie. I nie byłoby to niczym
dziwnym, gdyby nie to, że uśmiechał się trochę inaczej niż
zwykle, a jego nadgryziona przez ząb czasu łapka powoli machała do
mnie w przyjaznym geście. Natomiast cztery małe szpony na jej końcu
nie wyglądały już tak przyjaźnie.
◘ ◘ ◘
PRZYPISY
*
Wszystkie błędy zamierzone.
Witam! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ten pamiętnik i doszukiwałam się jakiś budzących grozę wspomnień z serii: przygody małej i nawiedzonego niedźwiadka.
Cicho, głucho, okej! Sena się klimatyzuje.
"Okręt SS–Mamuśka"... Hm... Nieee. Ten zwrot mi tu nie leży. Jakby za bardzo nie pasuje do tej małej niewinnej Seny :P Chociaż z drugiej strony mogła podłapać od kuzyna, także kto wie, co tam do końca młodej w głowie siedzi.
Idziemy się myć... I co? Okej. Nic się nie dzieje, pewnie zaraz akcja wyskoczy niczym potwór spod pościeli w Klątwie (w którejś części laska schowała się pod kołdrę, a tam pod pościelą truposz wyciąga po nią ręce - kto normalny pamięta, o co chodziło w horrorach oglądanych dwa lata temu?).
Ciekawe skąd wziął się Markus i czy chce czegoś poza konsumpcją duszy dziecka. Liczę, że będzie to mniej schematyczny demon :p
Tekst krótki, ale ostatnia scena nadrabia za długość. Poza tym w mojej opinii pisanie w tej tematyce akurat w takiej rozdrobnionej formie jest całkiem dobrą opcją. Myślę, że czytanie czegoś dłuższego mogłoby nużyć "No, Misiu, wyskoczysz z szafy, czy jeszcze nie?" :P
Pozdrawiam !
Cześć! :)
UsuńCóż, każdy się musi jakoś zaaklimatyzować, Sena nie jest wyjątkiem. Ale tak naprawdę, Chesshe jest takim zakrętem, że nawet o tym nie pomyślała, ale tę kwestię pomińmy.
Może cię to trochę zmartwić, ale Sena nie jest tak do końca niewinna. Raczej na taką się kreuje, ale właściwie niezłe z niej ziółko. ;)
Na temat horrorów się nie wypowiem, mimo iż lubię od czasu do czasu obejrzeć jakiegoś dreszczowca, zdecydowanie nie jestem nałogowcem. Żeby tylko dwa lata, zdarza się i do czterech!
Markus nie jest taki do końca schematyczny, a przynajmniej mam taką nadzieję. W każdym razie, cele jego wizyty jak na razie pozostają nieznane nawet autorkom bloga.
Nie tyle co nużyć, a w sumie nie byłam w stanie wymyślić dłuższego rozdziału. Z drugiej strony, w Open Office wydawało się trochę obszerniejsze. Oczywiście nie znaczy to, że chcę uśpić moich czytelników za monitorem, gdzie tam!
Pozdrawiam~!
Książka „o księciu, który musiał udawać swoją siostrę bliźniczkę i wyjść za mąż” ? Jest taka naprawdę czy wymyśliłyście na potrzeby opowieści? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
legna
Co do przytoczonego cytatu, tak, istnieje coś takiego. Właściwie to manga, nie książka, ale też się liczy! xD
UsuńW każdym razie, sama manga nazywa się "Boy Princess" i jest jedną z takich, które pamięta się przez całe życie. :) (Jednocześnie jedyną, na której płakałam przez 3 ostatnie rozdziały.) Kreska może i nie należy do najpiękniejszych, ale po kilku pierwszych rozdziałach łatwo się przestawić. :)
Również pozdrawiam. :D