Ciaossu, Wszystkim!
Oto prolog nowej serii opowiadań, nazywa się Cykl Utraconej Wiary i będzie liczył aż 4 tomy, co oznacza, że tak łatwo się od niego nie uwolnicie.
Z góry przepraszamy za wszystkie niedociągnięcia i braki akapitów, tekst jest w całości niebetowany i czasami myślę, że również pisany na kacu. W każdym razie obie jesteśmy za niego odpowiedzialne oraz jest możliwość, iż przesadziłyśmy z pompatycznością, ale zostawmy ten temat ogrodnikom.
Mamy nadzieję, że prolog się spodoba i zachęci Was do dalszej lektury. :)
◘ ◘ ◘
Od zarania dziejów każdy żywot
porusza się w rytm jednej, niepisanej zasady: „Aby móc coś
zacząć, coś inne zakończyć się musi.” Tak było i jest nadal,
każdy etap kończy i poczyna się na czymś. Ludność zamieszkująca
Venter również o tym wiedziała. Nie kolidowało to jednak z inną
zasadą, równie, o ile nie bardziej, ważną co poprzednia. „Żywot
ludzki jest splotem decyzji Boskich, a los nasz zależny jest od
jedynej Pani, córy Boskiej, Sunadi, co swą stopą stalowe demony
przygniotła, czyniąc ludzkość wolną.”
Jednakowoż sypać świat się
począł, gdy dnia pewnego, jarzącego się blaskiem porannym, dzień
spowiła ciemność nagła. Och, tak, pamiętam ten dzień jakoby się
to wszystko wczoraj zdarzyło lecz prawdą jest, iż od dnia tego
wiele dekad umknęło.
Kazus ten początek swój ma nad
samym środkiem Ismeii, stolicy krainy Venter. Azali dziwne to
zdarzenie niewątpliwie, albowiem w sam środek poranka na nieboskłon
wdarło się ciemne niczym smoła koło i przysłoniło słońce. I
ciemność ostra swą czernią świat oblała i chaos zapanował.
Sporym zaskoczeniem i paniką wykazali
się moi pobratymcy. Jednakowoż następstwa tego były gorsze niźli
cośkolwiek wcześniej.
Koło w jednej sigmie na w kulę się
zmieniło i przybliżać do gruntu poczęło, raz po raz bardziej i
bardziej. Gdy mroczna kula zawisła nad miastem, na nieboskłonie
tarcza słoneczna odkryta pozostawała. Tylko jasność dziwna zalała
ów miasto, Ismei. I znów zabieg ten powtórzył się raz jeszcze,
tym razem jednakowoż do ciemnej kuli jasna dołączyła.
Gdy stały już na jednej wysokości
i w jednym miejscu, nagle przeciwieństwa się zmieszały. Ludzkie
oko, zbyt słabe by dojrzeć ów wariacje, odgadnąć w stanie nie
było czy widzi ów światło, czy ciemność nieuchwytną. I w ten
czas wszyscy osadnicy przyglądać się temu poczęli, a zachwytom ze
strachem zmieszanym końca nie było. Na próżno jednak wypatrywali,
albowiem dojrzeć niczego nie dostrzegli. Do czasu – ni mniej, ni
więcej czasu potrzeba było by obie kule zniknęły tak szybko, jak
tylko zawisły na niebie.
Na ich miejsce zaś wstąpiły dwie
bliźniacze, niczym krople wody, a równocześnie kompletnie różne
niewiasty. Każda z nich zawisła dwie stopy nad gruntem, z rękoma
rozłożonymi w zapraszającym geście. Z lekko rozchylonych ust obu
niewiast wydobywała się cicha lecz pomimo ogólnego zgiełku
doskonale słyszalna melodia, dźwięcząca w uszach niczym miliony
dzwoneczków. Otumaniająca, słodka pieśń, która niepostrzeżenie
wbija się w świadomość i niczym wyryta sztyletem zostaje tam już
na wieki, wciągając w odmęty swej czarowności.
Jakże wielkie było me zdziwienie,
jakożem jeden wykpił się spod czaru dwóch wiedźm. [Bo innej
możliwości nie brałem pod uwagę, toż to wiedźmy piekielne być
musiały.] I w istocie, przyglądając się swym pobratymcom wydawali
się oni w amoku być jakimś. Nerwowe drganie przeszło przez tłum
mieszczan, następstwem tego niektóre odważniejsze chłystki
poczęły wyciągać ręce w stronę to jednej, to drugiej panny, a
oczy ich przyćmione, jakoby mgłą zaszły.
I wtem dwie niewiasty oczy swe
wytrzeszczyły, porażając mię ich blaskiem. Istotnie ów oczy
miotały błękitnymi promieniami. Niewiasty przechyliły głowy,
taksując tłum wzrokiem. Poszedłem za ich przykładem i również
im się przyjrzałem.
Obie były nieporównywalnie piękne,
jakoby światłość i ciemność ludzką formę przybrały. Jedna
długie, jasne, niemal białe włosy posiadała, poskręcane na
końcach, natomiast twarz jej przyozdobiona była w runiczne symbole,
które kolorem na myśl fiołki przywodziły, wyraźnie odcinające
się na bladej niczym mleko cerze. Druga natomiast różniła się od
poprzedniczki jedynie kolorami. Jej krucze włosy w luźny warkocz
opadały swobodnie na ramię. Cera jej była w niezmiernie dziwnym
odcieniu szarości, wpadającej w intensywny błękit, a twarz niemal
identyczna w rysach, co ta należąca do bliźniaczki ozdobiona
została w krwisto czerwone runy.
Same niewiasty nie miały na sobie nic,
poza ciemnymi pelerynami, zapiętymi tak, alby nie widać było
intymności, natomiast na ich nadgarstkach brzęczały złote
bransolety.
Mimo, iż obydwie mogłyby swą
urodą zesłać nie jednego mężczyznę do Gefernum*, miały coś
odpychającego w swej aurze. Coś, co nakazywało trzymać się jak
najdalej. Ludność wokół mnie jednakże zdawała się tego nie
zauważać. Przez tłum gapiów przebiły się iście oburzające
słowa. „Boginie? Jakie boginie?! Czy oni już całkowicie
zapomnieli w kogo wierzą?! Czy te wszystkie lata wiary w Jedną,
Jedyną Sunadi zeszły na psy?”
I wtedy stało
się coś okropnego, coś co zaważyło na losach całej krainy
Venter. Fałszywe boginki przemówiły. Był to znak, iż najwyższy
czas by czmychnąć z placu głównego. I to jak najprędzej. Gdy
oddalałem się z miejsca tych herezji usłyszałem coś, co zmroziło
mą krew, aż do kości. Wtedy jednakże byłem przekonany, iż są
to najzwyklejsze pomówienia, że wszystko niebawem wróci do
ustalonych norm. Przecież one nie mogły tego zrobić. Nawet nie
wiedziałem jak się wtedy myliłem.
Zapytacie pewnie
kim jestem? Nikim szczególnym, zwykłym chłopiną, który miał to
szczęście dożyć do dziś, choć w ten czas nie jestem już pewien
czy to aby na pewno szczęście. Może to zemsta Bogini Sunadi? W
życiu mam tylko jeden cel – przedstawić upadek ludzkości,
najlepiej jak tylko umiem.
„Teraz już wiem –
pomyliłem się.
One mogły to zrobić.
I zrobiły”
◘ ◘ ◘
* Odpowiednik naszego piekła.
Po dobrnięciu do końca uważam, że język, w jakim to piszecie jest udawany, a całość pisana na siłę. Sam temat może się ciekawie rozwinąć, jednak, przed kolejną częścią mam prośbę. Poczytajcie np. Wiedźmina. Język fantasy, który czyta się lekko. Moim zdaniem perła gatunku.
OdpowiedzUsuńPsychologia?
No dobra, zdarzają się tacy, co to nie dogodzisz. Ale odpowiadając na twój komentarz — akurat język w prologu miał być udawany, pisanie w ten sposób nie szło zbyt dobrze. Postanowiłyśmy się trochę pobawić, a robienie o to afery w niczym nie pomoże, prawda?
UsuńNie jestem fanką Wiedźmina, wybacz. Wolę czytać twórczość Tolkiena albo Piekary, jeżeli chodzi o typową fantastykę.
Cóż, to chyba na tyle. Mimo wszystko, dzięki, że odważyłaś się wyrazić swoją opinię. Naprawdę to doceniam, bo większość ludzi nie powie prosto w oczy, jeżeli coś im się nie podoba.
Pozdrawiam.
Czy robię aferę? To tylko moje zdanie.
UsuńTolkien mi nie podpasował, chyba że Władca Pierścieni w wersji filmowej.
Nie ma za co.
Nie mówię, że robisz aferę. Mówię, że ja nie będę jej robiła. I wybacz, nie doczytałam, że jesteś mężczyzną (o ile nie robię teraz kolejnego faux pas) i przypadkowo zwróciłam się do ciebie, jak do kobiety.
UsuńW porządku, więc tobie nie podpasował Tolkien, a mnie Sapkowski.
Pozwól, że zapytam - czytałeś wszystko czy tylko ten tekst i na jego podstawie nas oceniasz?
Nie oceniam was. Oceniam ten tekst. I pod każdym przeczytanym postem zostawiam komentarz. Więc myślę, że dalej nie muszę odpowiadać.
UsuńP.S Jeśli uważacie, że poprzednie teksy są lepsze, przypomnę wam, że artysta zwykle się rozwija, a nie cofa. M.in dlatego czytam tylko najnowsze opowiadania lub wiersze.
Nie wiem, jak moja koleżanka - ja nie uważam, że poprzednie teksty były lepsze, jak również, że ten jest jakoś szczególnie dobry. W sumie taki ze mnie artysta, jak z kozich rogów trampolina, więc proszę, nie zwracaj się do mnie w ten sposób. Dziękuję.
UsuńP.S Chociaż tak właściwie, po co ja tak panikuję. Powinnam być szczęśliwa nareszcie spotkałam kogoś, kto nie widzi samych superlatyw!
Widzę, że pod moją nieobecność zawiązała się ciekawa dyskusja. Cóż... Teraz trzeba jakoś to wszystko naprowadzić na właściwą drogę.
UsuńPo pierwsze: Witaj! Wiem, że pewnie Chesshe zdążyła cię już zrazić do naszego bloga.
Po drugie: Cheshe, zamknij się! To, że wyraził swoją opinię, nie koniecznie dobrą, nie oznacza, że od razu trzeba tak naskakiwać.
Po trzecie: teraz ja mam głos!
Nasz blog jest zabawą! Gdzie nam do Sapkowskiego! Uwielbiam jego twórczość, jednak ani myślę starać się do niego porównywać.
Pierwszy raz pisałyśmy coś takiego. Jesteśmy w pełni świadome, że nie wyszło idealnie, ba! Nawet dobrze nam to nie wyszło! Jednak nie zrażamy się i następnym razem będzie lepiej.
Tak, artysta się rozwija, a nie cofa. Jednak nie wszystko musi wyjść artyście od razu. Jedne obrazy/opowiadania wychodzą lepiej, a inne gorzej. Dlatego prosimy, abyś przeczytał poprzednie posty. Proszę również, abyś nie zraził się do bloga. Pisz komentarze, jedź po całości, ale bądź! Czasami potrzebny jest ktoś, kto da do myślenia.
Na koniec: Uważam, że oboje macie trochę racji. Obydwoje wyraziliście swoje opinie. I nie - nie jadę po tobie Chesshe, bo MalKavar również powinien odrobinę przystopować. A teraz - jeżeli coś jest jeszcze nie jasne lub coś źle ujęłam, to oboje napiszcie co. Jeżeli nie - mam nadzieję, że zapomnimy o tej sprawie. Zgoda?
Pozdrawiam nasze czatowe gaduły.
Po pierwsze - nie, jeszcze nie zraziłam! Przeceniasz moje możliwości. Dopiero jestem w trakcie. :P
UsuńPo drugie: Jeszcze raz tak się do mnie odezwiesz, a ostrzegam, własne koty cię nie poznają.
Po trzecie: Ja na nikogo nie najeżdżam. Nie przypominam sobie, żebyśmy miały tu drugi Grunwald.
Po czwarte: Tak dla samego ćwiczenia, abyśmy się lepiej zrozumieli, proponuję aby MalKavar spróbował zsynchronizować swoje teksty z osobą, która ma zupełnie odmienny styl pisania. Wtedy może lepiej się zrozumiemy. A jeżeli już to robiłeś, zwracam honor.
Nie przesadzaj, tnie jesteśmy aż tak gadatliwi! Po prostu niewiele osób chce się bawić w odpowiadanie na swoje komentarze. Z tego co pamiętam Sileth wymiękła po trzecim :P
"proponuję aby MalKavar spróbował zsynchronizować swoje teksty z osobą, która ma zupełnie odmienny styl pisania. Wtedy może lepiej się zrozumiemy. A jeżeli już to robiłeś, zwracam honor."
UsuńMożesz to napisać w innych słowach? Nie rozumiem sensu tej wypowiedzi xD
Moje teksty są moje, ten tekst jest ten. Sam nie uważam, że piszę dobrze, jednak też nie porównuję jednego opowiadania do drugiego(no chyba, że widzę w nich duże podobieństwa). To tak samo jak mówić "bądź sobą, jednak bierz przykład z innych"
Chodziło mi o to, żebyś w ramach ćwiczenia spróbował napisać wraz z kimś jakiś tekst, który będzie w miarę spójny, a wasz styl pisania będzie się uzupełniał i nie odstawał od siebie.
UsuńRozumiem o co ci chodzi, jednak nie potrafię na to sensownie odpowiedzieć i nie wywołać kolejnej niekończącej się wymiany zdań.
Myślę również, że wszystko co miało zostać powiedziane spełniło swoje zadanie i nie ma sensu spamować komentarzy, aczkolwiek miło się konwersowało. ;)
Nie wiem, czy śmiać się czy płakać :) W każdym razie, czekam na pierwszy rozdział pierwszej części trylogii o Upadku Ludzkości :)
OdpowiedzUsuńLepiej śmiać niż płakać. :)
UsuńMiło, że jednak mój paskudny charakter i pyskówki cię nie odstraszył. ;)
No i jestem happy! :)
UsuńHej! Wpadam, po zaproszeniu w moim zakurzonym spamie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam szybciutko, bo prolog odznacza się ciekawym i dość zabawnym stylem pisania (w życiu nie słyszałam słowa "chłopina", ale podoba mi się!). Co prawda pewne sformułowania tylko utrudniają odbiór, acz rozumiem, co to miało na celu i jako osoba, która zawsze pisze 50 słów zamiast napisać jedno, nie krytykuję za to.
Życzę dużo weny i pozdrawiam
Nagmerrie
Witamy! Znaczy - witam... czy witamy? Eh... wiesz o co chodzi. :)
UsuńNie sądziłam, że ktoś przeczyta nasz spam. A tu proszę! Nawet komentuje. ;) Co prawda jestem zdziwiona, że zrozumiałaś cośkolwiek z tego co napisałyśmy (i cel tego wszystkiego). Mam nadzieję, że prolog cię zaciekawił i nie poprzestaniesz tylko na nim.
Dziękuję za poświęconą nam chwilę oraz również serdecznie pozdrawiam
Leati